res:
Uzdrawianie dźwiękiem. Wykorzystaj moc swojego głosu

Uzdrawianie dźwiękiem. Wykorzystaj moc swojego głosu

Dodaj komentarz

Czy lubisz swój głos? Czy lubisz i potrafisz śpiewać, czy może należysz do tej grupy osób, która twierdzi, że “nie ma głosu”? Być może “nie masz głosu” do śpiewania, ale jednak codziennie nim się posługujesz. Shirlie Roden, specjalistka pracy z dźwiękiem, twierdzi, że każdy z nas może wykorzystać dobroczynną siłę tkwiącą w głosie – każdy z nas, nawet osoby, które śpiewały tylko jako beztroskie, nieograniczone opiniami innych dzieci.

Fascynujący dźwięk

Siła głosu towarzyszy nam przy różnych okazjach, choć być może nie zwracamy na to uwagi. Matki małych dzieci intuicyjnie korzystają z głosu – nucąc kołysanki, by uspokoić swoją pociechę. Mnisi trwają w medytacyjnych mantrach, stadionowi kibice wspólnie śpiewają zagrzewając do gry swoją drużynę, a ludzie łączyli się niegdyś w rytmie pieśni, którą wykonywali podczas pracy (np. w polu, czy też podczas tkania, prania).

Wiele mitów dotyczących stworzenia wskazuje dźwięk jako źródło życia. W chrześcijaństwie – “Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”. W hinduizmie – za początek powstania świata uważa się święty dźwięk OM oraz głoskę A. Dźwięki te powtarzają się w wielu imionach, którymi zwracamy się do Boga w szeregu różnych systemów religijnych: Jehowa, Jahwe, Maria, Budda, Allah, Ra, Kryszna, Mahomed, Ras Tafari.

Piosenka – może poruszać lub drażnić. Łagodzić emocje, wzruszać lub irytować. Tylko przez samą intonację głosu możemy przekazywać emocje – szepcząc łagodnie i czule lub cedząc słowa przez zaciśnięte ze złości zęby. Dźwięki wydawane przez różne instrumenty mają moc – nawet terapeutyczną. Harfy można używać do pracy z ciałem emocjonalnym, fletu do leczenia ciała mentalnego, a pianina, aby wzmocnić wolę. Jednak, według Shirlie Roden, to ludzki głos ma największą moc, ponieważ niesie w sobie energię serca. Jeśli tylko głosu używamy z intencją służenia pomocą – jego wibracja staje się pozytywna i niesie ze sobą uzdrawiającą energię.

Czyste brzmienie ludzkiego głosu ma moc uzdrawiającą. Dr David Schweitzer w Instytucie Maxa Plancka przeprowadził badania sprawdzające jak wpływa na krew dźwięk OM (prawidłowo intonowany tj. dźwięk wydobywany z brzucha, rozpoczynając od niskich tonów do stopniowo coraz wyższych). Wystarczyła już minuta, aby krew stała się czystsza, jaśniejsza, a zanieczyszczenia tworzące szarą masę zostały usunięte na zewnątrz komórki.

Jak to działa?

Każda komórka naszego ciała jest swoistą biblioteką, w której są zgromadzone wszystkie informacje i przekonania życiowe, które wchłonęliśmy w trakcie wychowania, dorastania i dorosłego życia. Dziecko chłonie wszystkie informacje na temat tego, co rodzice powiedzą: co jest dobre, a co złe, co wypada a co nie wypada, uczucia miłości lub odrzucenia – wszystko, czego młody człowiek doświadcza. Mało tego – w strukturze komórkowej są również zapisane schematy naszych przodków i  rodziny – to, czy mieli trudne życie, to czy żyli w biedzie lub dostatku, wszystkie przekonania na temat tworzenia związków, czy też relacji międzyludzkich ogólnie. Odrzucenie, poczucie winy, wyrzuty sumienia, złość, brak miłości, niskie poczucie własnej wartości, nadużycie – wszystko to bierzemy na siebie i zamykamy w środku. Cały ten bagaż sprawia, że komóreczki są przeciążone. Natomiast, gdy muszą dzielnie dźwigać ten ciężar przez długi czas, prędzej czy później przychodzi moment, w którym po prostu nie dają rady funkcjonować (oprócz obciążeń emocjonalnych, wchłaniamy dużo toksyn z pożywienia i powietrza) i pojawia się choroba.

Jaka jest rola głosu jako narzędzia terapeutycznego? Pomyśl przez chwilę nad klasycznym przykładem operowego sopranu i kieliszka do wina. Kiedy śpiewaczka osiąga ton o wysokości i częstotliwości dokładnie odpowiadającej wibracji szkła, kieliszek się rozpryskuje. To wskazuje, że dźwięk może zmieniać formę materii. Ciekawe doświadczenie wykonał szwajcarski naukowiec Hans Jenny, który metalową podstawę pokrył różnymi substancjami, takimi jak piasek, woda, klej, a następnie poddał oddziaływaniu różnych dźwięków. Piasek, woda i klej układały się w piękne, symetryczne wzory. Tak więc co dzieje się z ciałem człowieka?

Czysty dźwięk ludzkiego głosu dostraja komórki, dopasowując ich wibracje do częstotliwości, w której negatywna energia ulega albo zniszczeniu, albo uwolnieniu.

Uzdrawianie dźwiękiem z Shirlie Roden

Shirlie jest piosenkarką i kompozytorką, specjalistką pracy z dźwiękiem. Od wielu lat uczy odkrywania niezwykłych właściwości głosu, który wykorzystuje do podnoszenia energii i uzdrawiania dolegliwości fizycznych oraz emocjonalnych. Na prośbę swoich uczniów i uczestników warsztatów napisała książkę, w której krok po kroku wyjaśnia jak używać swojego głosu. “Uzdrawianie dźwiękiem”, bo taki nosi tytuł, to swoisty przewodnik dla początkujących oraz dla każdego, kto śpiewa, lecz chciałby użyć swego głosu w celu uzdrawiania – siebie oraz innych.

Shirlie opisuje w jaki sposób posługiwać się głosem, by oczyścić czakry, dokonać uzdrowienia trudnych sytuacji z przeszłości, uwolnić się od problemów, a nawet w jaki sposób pomóc Ziemi w uzdrowieniu i regeneracji! Głosu możesz użyć również w “lżejszych” przypadkach takich jak chociażby relaks, czy nawet bezsenność. Po opanowaniu podstawowych informacji, Shirlie poleca pracę w grupach. Jak mówi Shirlie “jest coś magicznego we wspólnym intonowaniu dźwięku w dużej grupie, ponieważ natychmiast tworzy on jedność, a wibracja wielu ludzi zyskuje ogromną moc. Tworzy się system wsparcia i uczestniczy często zaczynają spontanicznie płakać czy śmiać się, kiedy dźwięk ich otwiera i uwalnia wewnętrzne emocje”.

Należę do osób, które śpiewają jedynie “Sto lat” przy okazji urodzin oraz, sporadycznie, w zaciszu mieszkania, nucę utwór, który aktualnie gości na mojej osobistej liście przebojów. Jednak kilka razy miałam okazję uczestniczyć we wspólnym śpiewaniu i bynajmniej nie była to okazja śpiewania pieśni biesiadnych na weselu. Jednym z tych pamiętnych wydarzeń było wspólne spontaniczne śpiewanie dźwięku “OM” z grupą bliskich znajomych. Początkowo nasze spotkanie przypominało śmiechoterapię, niektórzy czuli się trochę niezręcznie, inni byli niebywale rozbawieni, lecz po takiej fali różnych emocji nastąpiło wyciszenie i skupienie oraz… niebywałe momentami zgranie naszych głosów i sięgnięcie do wyższych płaszczyzn świadomości, była to pewna forma medytacji. Najbardziej fascynujące było to, że niczego nie planowaliśmy – po prostu spontanicznie bawiliśmy się dźwiękiem, aż dotarliśmy na płaszczyzny, których na co dzień nie odwiedzamy.

Głos jest fantastycznym narzędziem, lecz jest tak oczywisty (wszak codziennie z niego korzystamy), że po prostu o nim zapominamy. Książka “Uzdrawianie dźwiękiem” przypomina o możliwościach tkwiących w głosie – każdego z nas 🙂

Poniżej, dla wszystkich zainteresowanych, Shirlie Roden w akcji 🙂