res:
Ahimsa a dieta jogina

Ahimsa a dieta jogina

Dodaj komentarz

Wstępując na ścieżkę jogi decydujemy się na przyjęcie określonego sposobu życia, bardzo konkretnie przedstawionego przez Patanjalego w Jogasutrach. Patanjali uświadamia adeptom, że bycie joginem nie polega tylko na witaniu słońca o poranku serią Surya Namaskar, czy praktyce jogiczego oddychania. Podając swój „przepis na oświecenie”, wymienia wszelkie warunki, jakie muszą być spełnione, aby praktyka była skuteczna. Wspomina oczywiście o asanach, które usprawniają ciało fizyczne i o technikach oddechowych, sterujących obiegiem energii życiowej, lecz nie są to jedyne wytyczne dotyczące efektywnej praktyki.

My, ludzie z „Zachodu”, zwykliśmy kojarzyć słowo joga z asanami, ewentualnie z pracą z oddechem, ograniczając praktykę jogi do aspektu stricte fizycznego, co wynika z naszych uwarunkowań kulturowych. Strefa ducha zajmuje skromne miejsce w naszej mentalności, inaczej niż wygląda to w tradycji wschodniej, a z naszą psychiką kontaktujemy się zwykle dopiero w gabinecie terapeuty – więc nawet do siebie samych podchodzimy materialistycznie, z trudnością rozszerzając identyfikację z ciałem fizycznym na coś więcej. Zachodni trenerzy kształcący nauczycieli jogi popadają często w absurdy, świadczące o ich poważnej niewiedzy, próbując uczynić z jogi jeszcze jedną dyscyplinę sportu. Znajomy opowiadał mi, jak jego polski nauczyciel przestrzegał przed „nauczaniem filozofii Wschodu podczas zajęć jogi” – było to powiedziane w ramach szkolenia przyszłych nauczycieli jogi! Ów wykładowca chyba nie zdawał sobie sprawy, że joga JEST filozofią Wschodu, a nie gimnastyką szwedzką pełną egzotycznych nazw, na której pobieżnym nauczaniu można dobrze zarobić…. Takie podejście nie tylko dowodzi braku kompetencji, lecz jest wręcz niebezpieczne. Joga jest potężnym narzędziem transformacji, lecz niewłaściwie zastosowana w najlepszym razie nie przynosi oczekiwanych efektów. Może również zaszkodzić, jeżeli niedouczony trener nie dopilnuje jogicznego BHP, przykładowo nauczając technik oddechowych bez wcześniejszej praktyki asan… W tej samej szkole podano studentom rybę łącznie z głową jako posiłek „wegetariański”, specjalnie dla joginów – tłumacząc, że ryba to nie mięso. Taki ponury żart to tylko w Polsce. Świadczy to niestety o totalnym braku zrozumienia, czym jest joga.

Patanjali, wiedząc o konieczności wszechstronnego podejścia, przekazał informacje na temat jogi w postaci spójnego systemu, w którym jogin pracuje jednocześnie lub kolejno nad wieloma aspektami swej Istoty. Każdy aspekt jest równie ważny i żadnego nie można lekceważyć. To co zwykle kojarzymy z jogą, czyli asany i pranajamy, wspierane jest pracą z niematerialną częścią nas – naszym umysłem. Kształtowanie charakteru, czyli jamy i nijamy traktowane są jako podstawa praktyki jogicznej, bez której niemożliwe jest dalsze zgłębianie ośmiostopniowej ścieżki. Są to wskazania etyczne, będące kluczami otwierającymi wyższe poziomy duchowe. Nikt, kto zamierza na serio praktykować jogę, nie wymiga się od konfrontacji ze słabościami własnego umysłu, a jamy i nijamy służyć mają za drogowskazy pomagające wybrnąć z pomieszania. Ciekawą rzeczą jest, że zazwyczaj nawet „sportowcy” traktujący praktykę asan jako przyjemną gimnastykę raz w tygodniu, w pewnym momencie zaczynają odczuwać potrzebę zgłębiania jogi w rozszerzonych wariantach, jak gdyby ta ścieżka sama zaczynała ich prowadzić. Zaczynają interesować się swoim umysłem i swoją, świeżo obudzoną, duchowością. W tym momencie kupują bilet w jedną stronę, raz rozszerzonej świadomości nie da się z powrotem wcisnąć w ramki uprzedniej niewiedzy. Nie da się więc na dłuższą metę „ćwiczyć” jogi i pozostać obojętnym na zalecenia dotyczące innych aspektów niż ciało.

Etyka jogina polega wg Patanjalego głównie na przestrzeganiu pięciu jam, czyli wskazań moralnych i jest dość oczywista nawet dla zwykłego zjadacza chleba. Naturalną sprawą jest niekrzywdzenie, powstrzymanie się od kłamstwa i kradzieży. Bardziej dyskusyjne będą wstrzemięźliwość i brak chciwości, lecz wciąż uplasują się w naszej mentalności na liście cnót duchowych. Problemem przeciętnego człowieka jest jednak jego umysł, który wskazówki etyczne traktuje z dużą dozą względności, w zależności od sytuacji i obiektu rozważań, jak to choćby ilustruje sienkiewiczowska przypowieść o Kalim i krowie. Jogin uczy się wychodzić ponad ów relatywizm, opierając się na założeniu, że wszystko w najgłębszym sensie jest jednością.

Zgłębianie zaleceń etycznych staje się samo w sobie podróżą w nieskończoność, gdy tylko zaczniemy pojmować rzeczywisty sens tych wskazań. Choćby satya, prawdomówność, pozornie dotyczy unikania kłamstwa i mówienia wyłącznie prawdy. Po głębszej analizie dochodzimy do zrozumienia, że chodzi o mówienie wyłącznie absolutnej prawdy, dostępnej jedynie tym, którzy już osiągnęli cel jogi – najwyższą mądrość… Ten pozorny paradoks ma swój sens, działa tak jak koan w buddyjskiej praktyce oraz jako inspiracja.

Skupmy się teraz dokładniej na pojęciu ahimsy, czyli niekrzywdzenia, która jest zwykle wymieniana jako pierwsze wskazanie etyczne w jodze. Z punktu widzenia osoby na szczycie ścieżki jogicznej ahimsa jest oczywistością, gdyż spełniony jogin postrzega wszystko jako swoją własną istotę. Początkujący adept ma z tym pewien problem, ponieważ nieoświecony umysł zajmuje się tworzeniem podziałów i wyodrębnianiem poszczególnych form w oparciu o świadectwo zmysłów, będzie więc stwarzał wrażenie różnic między „ja” i „inni”. Praktyka ahimsy jest ogromną pomocą w przejściu na wyższy poziom świadomości, na którym współodczuwanie przejmuje rolę dominującego zmysłu. Czasami zdarza się także, że żarliwa praktyka duchowa nie związana z jogą owocuje spontaniczną potrzebą ahimsy, ponieważ do tego samego celu prowadzą różne ścieżki. Jest to dowód na uniwersalność nauk jogicznych.

Niekrzywdzenie nie oznacza tylko powstrzymania się od bezpośredniej przemocy, fizycznej czy werbalnej, zabijania i zadawania bólu. Oznacza także powstrzymanie się od krzywdzących myśli i emocji. Oczywiście ahimsą objęci są nie tylko inni ludzie, lecz wszelkie czujące istoty, włącznie z samym praktykującym. W szerszym sensie niekrzywdzenie dotyczy całej planety, co w naszych czasach należy szczególnie wziąć pod uwagę. Patanjali obiecuje temu, kto w pełni zrealizuje praktykę ahimsy, że żadna istota na świecie nie uczyni mu niczego złego.

Ahimsa dotyczy również krzywdy pośredniej, gdy nasza postawa ma wpływ na zaistnienie przemocy, choć sami pozornie nie przykładamy do tego rąk. Tak więc np. spożywając ciało istot zabitych przez kogoś innego jesteśmy za tę śmierć współodpowiedzialni. Zasada ahimsy uczy przejmowania pełnej odpowiedzialności. Jogin rezygnuje ze spożywania mięsa nie tylko dlatego, że jest ono toksyczne i niesie ze sobą energię cierpienia, która powoduje choroby (bazując na zasadzie niekrzywdzenia samego siebie) lecz również dlatego, że odpowiada za szczęście i spokojne życie wszystkich stworzeń dzielących z nim planetę, które na najgłębszym poziomie są z nim jednym. Oczywiście jogini dbają o zdrową i w pełni wartościową dietę (w oparciu o teorię gun starają odżywiać się sattwicznie), gdyż wszelkie niedomogi fizyczne są przeszkodami w praktyce, lecz głównym czynnikiem decydującym o wegetariańskiej diecie są wskazania moralne. Zjadanie innych świadomych istot jest dla prawdziwego jogina nie do przyjęcia, jest aktem kanibalizmu. Tak samo niedopuszczalne moralnie jest dręczenie
innych stworzeń dla własnej wygody, przyjemności lub zysku. Podobne normy etyczne cechują zresztą każdego człowieka o wysoko rozwiniętej świadomości, niekoniecznie zaangażowanego w praktykę jogi…

Naturalnym zjawiskiem, występującym w miarę zaawansowania na ścieżce jogi, jest wzrastająca mądrość ciała, które zaczyna samodzielnie redukować szkodliwe nawyki życiowe, nawet jeżeli adept nie uczynił świadomej decyzji o ich zmianie. W ten sposób praktykujący z zadziwiającą łatwością może porzucić nałogi, które były jego dotychczasowym stylem życia: przestaje palić, odczuwa silnego kaca po alkoholu, zaczyna unika narkotyków i chorować po spożyciu mięsa. Brzmi to przerażająco dla zwykłego obywatela, który z powyższych używek uczynił swoje największe przyjemności, dające przynajmniej chwilowe zapomnienie. Efekt jest jednak wart każdego z tych wyrzeczeń, bo w dalszej praktyce umysł uczy się osiągać „naturalny haj” (pozbawiony efektów dnia następnego) i jest w stanie trwale rozwiązywać problemy, o których wcześniej próbował tylko zapomnieć… Tak więc ciało zaprzęgnięte do praktyki jogi stosuje się do zasad ahimsy niejako automatycznie. Jak wspomniałam wyżej, również inne praktyki duchowe mogą dawać podobne skutki, co zaobserwowałam na przykładzie zaprzyjaźnionego szamana, który po intensywnej pracy duchowej zauważył ze sporym niepokojem, że jego ciało reaguje obrzydzeniem na alkohol, mięso i rafinowany cukier, choć do tej pory nie stronił od tych rzeczy. Jako szaman nie wyobrażał sobie, że będzie żył na miodzie, świeżych owocach i warzywach, nie jedząc mięsa i nie pijąc alkoholu, nawet bez potrzeby speeda w postaci kawy… Jego organizm przekroczył wyobrażenia umysłu, biorąc sobie z otoczenia tylko to, co najczystsze, o najwyższych wibracjach, dostosowanych bardziej do aktualnego stanu świadomości. Wielu joginów pozazdrościłoby mu tego doświadczenia.

Gdy jogin wyjątkowo dobrze radzi sobie ze swoją praktyką, popada w niebezpieczeństwo wyhodowania „duchowego ego”, które ma tendencję do wywyższania się ponad innych, którzy są„mniej święci”, więc w swojej pokusie wartościowania nie różni się niczym od ego rzeźnika czy złodzieja. Jest to jedna z bardziej niebezpiecznych pułapek na drodze. Jeżeli mamy poczucie misji i chcemy wyzwolić świat od cierpienia potępiając tych, którzy wciąż piją alkohol lub jedzą mięso, wskazuje to na potrzebę ponownego przerobienia zasady ahimsy, która przekłada się także na szacunek wobec innych i etapu, na którym się znajdują. Jak wiemy z historii świata, misjonarskie zapędy zawsze przynosiły więcej złego niż dobrego. Mniej pomoże cierpiącym i zabijanym zwierzętom agresywny propagator wegetarianizmu, niż osoba własnym przykładem świadcząca o głębokim zrozumieniu i współodczuwaniu. Agresja jest zaprzeczeniem zasady niekrzywdzenia, szacunek do wszystkiego jest natomiast cechą ludzi mądrych, wyzwolonych od emocji umysłu. Zaawansowani w praktyce jogini szanują wszystkie istoty, łącznie z tymi, które jeszcze potrzebują się uczyć, nie wymuszając przyśpieszenia procesu ich dojrzewania. Oświecony widzi wokół siebie tylko oświeconych, a ten, kto próbuje oświecać innych, musi najpierw zrobić to dla siebie.

Inga Schorowska
Somayog.com.pl